Janusz Wodziński

Jak ognia unikałem dentystów i …W stanie wyższej konieczności i po uprzedzeniu że może być potrzebny łańcuch (bo mogę uciec) trafiłem do La Vie Dent na Pokornej.
We wnętrzu poczułem się jak w przedsionku Nieba: biel z kawałkami szarości, zmatowane szklane drzwi, spokój… I pojawił się anioł: delikatna drobna buzia z promiennym uśmiechem, drobne budzące zaufanie rączki… Pani doktor Agnieszka Stopa-Wilkosz. Myśl o ucieczce odpłynęła (ale strach nie minął). Gdy mój strach trząsł fotelem, usłyszałem głos: Pani doktor anielskim głosem nuciła… Jak Syrena… Odpłynąłem… Nawet nie pomyślałem o losie żeglarzy uwiedzionych głosem mitycznych syren…
Tak minęła pierwsza wizyta. Bez bólu, bez strachu.
Równie miłe były kolejne wizyty, a drobne rączki z wprawą i profesjonalnie uporały się z resztkami moich perełek (perełki mają tylko po dwie dziurki!). Szkoda że zostało mi ich tak mało. Ale i tak tu wrócę.

Do zobaczenia w La Vie Dent.
Janusz Wodziński